Co łączyło Romana Dmowskiego z ziemiańską rodziną Lutosławskich z Drozdowa? Ten ważny polski polityk, niewątpliwie jeden z najważniejszych w XX wieku jak i całej polskiej historii, był ich bardzo dobrym przyjacielem. Trzymał do chrztu dzieci Lutosławskich, odwiedzał Drozdowo, współpracował z Lutosławskimi na niwie politycznej. Jako że sam nigdy się nie ożenił, w nich znalazł przybraną rodzinę.
W Drozdowie, w dworze Lutosławskich będącym obecną siedzibą naszego muzeum, spędził ostatnie miesiące życia i tu zmarł 2 stycznia 1939 roku.
Przyjaźń z Romana Dmowskiego z rodziną Lutosławskich z Drozdowa zawiązała się w roku 1900 w Krakowie. Wówczas Dmowski poznał małżeństwo Sofii i Wincentego Lutosławskich. Od razu znaleźli w sobie pokrewne dusze: Sofia – Hiszpanka, poeta i pisarka, Wincenty – filozof z nimbem nieszablonowego myśliciela oraz Dmowski – kierownik silnego obozu politycznego Narodowej Demokracji. Dom profesorstwa Lutosławskich był słynnym salonem towarzyskim, gdzie spotykała się ówczesna krakowska elita intelektualna (gościli u nich między innymi Władysław Reymont, Józef Mehoffer, Leon Wyczółkowski, Włodzimierz Tetmajer, Stanisław Wyspiański).
Dmowskiego od razu pokochały trzy córeczki profesorstwa Lutosławskich: Maria, Izabella i Halina. Dwie pierwsze, już w dorosłym życiu opisały historię przyjaźni z „Panem Romanem” (jak zawsze do Dmowskiego się zwracano) w wartych polecenia książkach. Izabella Lutosławska, potem po mężu Wolikowska, napisała wspomnienia zatytułowane „Roman Dmowski. Człowiek, Polak, Przyjaciel” zaś Maria z Lutosławskich Niklewiczowa książkę pod tytułem „Pan Roman. Wspomnienia o Romanie Dmowskim”.
Związki te umocniły decyzje matrymonialne córek Sofii i Wincentego Lutosławskich. Maria poślubiła jego bliskiego współpracownika i przyjaciela Mieczysława Niklewicza – wydawcę narodowo-demokratycznej prasy, zaś Halina doktora Czesława Meissnera – wieloletniego członka Ligi Narodowej, powstańca wielkopolskiego, w wolnej Polsce senatora. Sam Dmowski, co warto wspomnieć na marginesie, nigdy się nie ożenił poświęcając się działalności politycznej, jego zdaniem trudnej do pogodzenia z należytym wypełnianiem ról męża i ojca, szczególnie w tak trudnym czasie jakim był okres zaborczej niewoli związanej z ryzykiem wieloletniego więzienia lub zesłania.
Dmowski stał się ważną postacią nie tylko w życiu córek Wincentego i Sofii, lecz także osobą szanowaną i kochaną przez ich dzieci. Był dla nich autorytetem mającym wydatny wpływ wychowawczy.
Pod wpływem Wincentego Lutosławskiego w działalność endecji zaangażowali się również jego młodsi bracia: Józef (publicysta, społecznik), Jan (społecznik, redaktor naczelny „Gazety Rolniczej”), Marian (inżynier, projektant, działacz społeczny) oraz Kazimierz (późniejszy kapłan, organizator harcerstwa). Wszyscy wymienieni byli członkami Ligi Narodowej.
Czy był to Kraków przełomu wieków czy Warszawa, zawsze wzajemnie się odwiedzano, spędzano wolny czas, zapraszano na obiady czy kolacje. Wieczorami prowadzono długie rozmowy, nie tylko o polityce. Tak też było w Drozdowie, które Dmowski po raz pierwszy odwiedził w roku 1911, by trzymać do chrztu córkę wspomnianej Marii Niklewiczowej – Krystynę. W późniejszych latach stał się ojcem chrzestnym jeszcze dwójki dzieci: Ryszarda Niklewicza oraz Zofii Meissner.
Latami rozłąki był jedynie czas I wojny światowej i konferencji paryskiej, aż do powrotu Dmowskiego do kraju w 1920 roku, gdy w Warszawie witała go niewielka grupa przyjaciół, w tym rodzina Niklewiczów. Zgodnie z jego wolą powitanie miało być skromne, niemedialne. Okres obejmujący lata 1922-1934 to czas niezapomnianych historii i anegdot związanych z wizytami Lutosławskich w majątku Dmowskiego w Chludowie w Wielkopolsce. To między innymi wspólne święta wielkanocne, wakacje, połowy ryb czy dziecięce zabawy. Właśnie dla najmłodszych Lutosławskich Dmowski trzymał w swoim pałacu specjalnie zaaranżowany pokój z mnóstwem zabawek oraz kupił do przejażdżek osiołka z małym zaprzęgiem.
Ostatnie miesiące życia Roman Dmowski spędził w drozdowskim dworze do którego przyjechał w czerwcu 1938 roku. Tu spacerował podtrzymując się laską po alejach parkowych oraz spoglądał na przydworski park. Tu przyjmował gości – kapłanów (między innymi biskupa łomżyńskiego Stanisława Kostkę Łukomskiego) oraz ważnych działaczy obozu narodowego. Opiekowała się nim Maria z Lutosławskich Niklewiczowa wraz z mężem Mieczysławem.
W nocy 2 stycznia 1939 roku w dworze będącym obecnie siedzibą muzeum dobiegło końca jego ziemskie życie.
Na Ziemi Łomżyńskiej rozpoczęły się uroczystości pogrzebowe, które stały się wielką manifestacją uznania dla jednego z ojców polskiej niepodległości. W dworze Lutosławskich zaciągnięto wartę honorową przy trumnie Dmowskiego, którą 4 stycznia okrytą sztandarem Stronnictwa Narodowego powiatu łomżyńskiego przewieziono do łomżyńskiej katedry, gdzie biskup Łukomski odprawił Mszę przy bardzo licznym udziale mieszkańców miasta. Dmowski został pochowany na Cmentarzu Bródnowskim.
W kondukcie pogrzebowym w Warszawie, 7 stycznia, za trumną Dmowskiego szło ponad 100 tysięcy Polaków.
W roku 2000 na wschodniej ścianie dworu Lutosławskich będącego siedzibą muzeum wmurowano tablicę upamiętniającą ostatnie chwile życia Dmowskiego w Drozdowie. Co roku, 2 stycznia, czyli w rocznicę śmierci Dmowskiego oraz 11 listopada w Narodowe Święto Niepodległości, odbywają się przy niej uroczystości patriotyczne. Innym upamiętnieniem postaci Romana Dmowskiego w drozdowskim muzeum jest otwarta w roku 2024 wystawa „Gabinet Pamięci Romana Dmowskiego” prezentująca osiągnięcia Dmowskiego jako polityka i męża stanu oraz jego przyjaźń z rodziną Lutosławskich. Najważniejszym eksponatem w „Gabinecie…” jest maska pośmiertna Romana Dmowskiego. Po zgonie Dmowskiego, jeszcze w Drozdowie, Maria Wiktoria Niklewiczówna (córka Marii i Mieczysława Niklewiczów) pobrała wraz z artystą Janem Wleciałem odlew gipsowy na podstawie którego wykonano następnie odlew z brązu.
