Fotografia jest jedną z wielu pasji Andrzeja Waszczuka, pochodzącego i mieszkającego w Warmii, autora wystawy. „Powietrze przesycone wilgocią i wypełnione krzykiem żurawi, ukrytych w szuwarach rozlewiska. Dzikie gęsi gadające coś do siebie, snujące się po porannym niebie. Cienkie pasy mgły zalegające na polach wokół jeziora, wyglądające jak kołderki z dziecinnego łóżeczka” – tak pisze autor wystawy w jednym ze swoich albumów, zdradzając tym samym swą wrażliwość w postrzeganiu natury.
Bo to nie aparat robi zdjęcia, jak twierdzi Andrzej Waszczuk, tylko człowiek, i przede wszystkim od niego zależy, co i w jaki sposób uwidoczni w swojej fotografii. I choć trudno uwierzyć, prawie wszystkie zdjęcia zaprezentowane na wystawie wykonał aparatem analogowym - nie mają one nic wspólnego z photoshopem i fotografią cyfrową. Sam autor, choć ma wiele innych zainteresowań, w sposób szczególny jest miłośnikiem przyrody, zatroskanym o jej teraźniejszość i przyszłość (niektóre z fotografowanych miejsc już nie istnieją….). Umiejętność perfekcyjnego zamaskowania się pozwoliła mu nie tylko na wyjątkowe ujęcia fotograficzne, ale i przygotowanie filmu przyrodniczego, który obecni na otwarciu wystawy mogli obejrzeć: „…dołożyłem wszelkich starań, by oddać ducha tego miejsca i pokazać widoki Warmii, które tak kocham”.