MKDNiS logo Czarne 1

Program Ochrona zabytków
Zadanie pn. Drozdowo, dwór Lutosławskich, Muzeum Przyrody
(XIX w.): wymiana pokrycia dachowego wraz z rynnami,
wymiana świetlika oraz renowacja kominów w części willowej
muzeum dofinansowano ze środków
Ministra Kultury, Dziedzictwa Narodowego i Sportu

Franciszek Lutosławski (1899-1944), Warszawa 1920  Szczęsny Bogdan Lutosławski (1902-1942)

Fotografie ze zbiorów rodzinnych

W tradycyjnym ujęciu przedstawiciele rodzin ziemiańskich, wspominani są ze szczególnym akcentem w kontekście kawaleryjskiej służby Ojczyźnie. Sięgająca dziejów piastowskich tradycja przetrwała wiele prób. Nastały jednak czasy przełomu w technice wojskowej na polach bitewnych I wojny światowej, a wraz z nim tworzenie nowych rodzajów elitarnych formacji wojskowych. Miejsce awangardy młodego pokolenia o korzeniach ziemiańskich zdefiniowały jeszcze klarowniej realia wojny 1920 r., czego wyjątkowo czytelny przykład stanowią m.in. bracia stryjeczni z rodziny Lutosławskich.

            Liczebność oddziałów oraz złożona struktura defensywy rozumianej jako rozliczne linie umocnień polowych i stałych wymusiły rewolucję w zasobach arsenału wojennego. Przykład I wojny światowej i pojawienie się w niej na szeroką skalę nowych rodzajów wojsk w postaci lotnictwa i oddziałów pancernych wywróciły „do góry nogami” dotychczasową taktykę ofensywnej i defensywnej walki. Prócz dawnych elitarnych formacji kawaleryjskich pojawiły się nowe związane z rosnącą siłą oddziaływania broni pancernej i rozległością działania nowych wojsk mobilnych. Nie w pełni doceniana w poprzednich wiekach artyleria zyskiwała nowe kompetencje, a wraz z nimi rozrastały się jej struktury. Do kierowania nią potrzebni byli uzdolnieni technicznie artylerzyści, którzy, na szczeblu dowodzenia, posiadali ugruntowaną wiedzę matematyczną oraz wiele innych przymiotów. Tak więc uzdolniona technicznie młodzież nierzadko decydowała się na służbę w tymże właśnie rodzaju wojsk. Kolosalny wpływ artylerii na prowadzenie walk dostrzegło czterech z pośród pięciu braci stryjecznych z Lutosławskich spod łomżyńskiego Drozdowa, którzy przeszli szkolenie wojskowe w szkole podchorążych w latach 1919-1933. Obserwacja ich curriculum militare stanowi niezwykle cenne źródło ujawniające nie tylko chwalebnie wykonane rozkazy, ale również indywidualne wybory w służbie wojskowej.

            Jako pierwszy spośród pokolenia Lutosławskich z przełomu XIX i XX w. służbę wojskową rozpoczął Franciszek Lutosławski, który urodził się w 1899 r. To starszy z synów Mariana, organizatora przemysłu i społecznika, a w czasie I wojny światowej delegata Centralnego Komitetu Obywatelskiego na wschód, który został zamordowany przez bolszewików w Moskwie 5 września 1918 r. Jego „winą” była pomoc polskim wygnańcom wojennym. Franciszek wraz z pozostałymi członkami rodziny również przebywał w tym czasie w Rosji, gdzie ukończył polskie gimnazjum. Przez ostatnie miesiące pobytu na obcej ziemi musiał bardzo uważać, gdyż z uwagi na wspieranie ojca interesowała się nim Czeka. Po powrocie do kraju rozpoczął studia na SGGW, jednak już 7 listopada 1918 r. przerwał naukę, by wstąpić jako ułan-ochotnik do odtwarzanego 2 szwadronu 1 Pułku Ułanów Krechowieckich, z którym niebawem wyruszył na odsiecz Lwowa, wykazując się męstwem w bitwach pod Przemyślem i Gródkiem Jagiellońskim. Kontuzjowany w walkach pod Zawidowicami został odesłany do kadry. Tymczasem dowództwo zmieniło plany wobec niego. Zorientowawszy się, że ten ułan zna kilka języków obcych, w tym angielski, zapotrzebowało go do kwatery Attaches Wojsk Warszawa, II Oddział Naczelnego Dowództwa, gdzie trafił jako tłumacz wojskowy do Angielskiej Misji Kolejowej w Polsce. W międzyczasie odbywał kurs podchorążych taborowych, po czym otrzymał stopień podporucznika ze starszeństwem od 1 stycznia 1920 r. Po przerwie kształceniowej kontynuował pracę jako oficer łącznikowy w rzeczonej misji, którą przerwał w niepomyślnym na froncie lipcu 1920 r. Dostał się wówczas do jazdy ochotniczej na froncie północnym i litewskim. Pełnił tam funkcję dowódcy plutonu w 2 psk, a po przeformowaniu w 4 dywizjonie 115 i (od 9 sierpnia) 4 dywizjonie 108 pułkach ułanów, a następnie jako oficer ordynansowy w dowództwie I Brygady Ochotniczej. Gdy działania wojenne na pierwszej linii walk uspokoiły się, upomniał się o niego przełożony z brytyjskiej misji kolejowej (ppłk Graham). Poszukiwał go także dowódca 1 Dywizjonu Taborowego w Warszawie. Powoływał się on przy tym na przydział pokursowy, zgodnie z uzyskanymi kwalifikacjami w szkole podchorążych. Jednak w porównaniu z argumentami szefostwa brytyjskiej misji kolejowej te wywody okazały się zbyt słabe, by coś zmieniły. Staranie się o kadrowego podkomendnego pozostało jedynie usilną prośbą. Sam Franciszek, chyba jedynie zbiegowi okoliczności, zawdzięczał przydział na I Kurs Podchorążych Taborowych. Wprawdzie uzyskał tam 17 lokatę wśród 123 kursantów, jednak w trakcie szkoły nieznaczne trudności miał z opanowaniem sztuki powożenia zaprzęgiem oraz musztrą pociągową, formalną i taktyczną. Zaliczył te zajęcia na stopień zadowalający. Natomiast celująco poszło mu z nauką o koniu i jego pielęgnacji, co rzutowało na końcową ocenę szkolną na poziomie – zupełnie dobrym. Ostatecznie ani dnia nie spędził w przydziałowym 1 Dywizjonie Taborowym. Nie należy tego faktu zbyt pochopnie oceniać, bowiem w czasie służby odznaczał się wzorowym zachowaniem, jak przyjmował jeden z dowódców, ponieważ: „Spokój i rozwaga nie pozwalają mu zbłądzić”. Za służbę został też odznaczony pamiątkową odznaką „Orlęta” oraz Krzyżem Walecznych. W wojsku odsłużył 3 lata i 2 miesiące. W późniejszym czasie (1925, 1928, 1930) odbywał sześciotygodniowe ćwiczenia rezerwy w macierzystej jednostce czyli 1psk. Praktyka w czasie pokoju wykazała, że przełożeni bardziej predestynowali go na stanowisko oficera ordynansowego oraz tłumacza, a więc do pracy biurowej a nie polowej, gdyż w zajęciach tych wybijał się ponad poziom dostateczny. Ocena nie jest zaskoczeniem, bowiem w latach dwudziestych ukończył on SGGW i Wyższą Szkołę Handlową w Warszawie, w czym niewątpliwie pomogła mu dobra znajomość języków obcych, a zwłaszcza angielskiego i francuskiego. Staż w angielskiej misji kolejowej odbił się także w pewnym stopniu na wyborze tematu rozprawy inżynierskiej, gdzie interesował się produkcją zbożową w Polsce i możliwościami eksportu tego surowca.

            Przykład Franciszka (wnuka Franciszka Dyonizego Lutosławskiego) jest jedynym, który odnosi się do kawalerzysty, choć jak przedstawiono powyżej poza sytuacją kryzysową na froncie najważniejszym przydziałem tego ułana okazała się angielska wojskowa misja kolejowa.

            Podobne drogi życiowe przemierzał Szczęsny Bogdan Lutosławski, syn Jana, rocznik 1902 r. Tak jak brat stryjeczny Franciszek w czasie wojny światowej przebywał on w Moskwie, gdzie uczęszczał do polskiego gimnazjum. Szczęśliwie powrócił do kraju i zajął się dalszą edukacją w starszych klasach Ośmioklasowego Gimnazjum Męskiego Kazimierza Kulwiecia w Warszawie. Jednak gdy oddziały bolszewickie zaczęły zbliżać się do Warszawy jako harcerz wstąpił do ochotniczego 201 Pułku Artylerii Polowej. Służbę na stanowisku kanoniera-bombardiera odbywał między 7 VIII a 1 XI 1920 r. W tym czasie wziął udział w bitwie pod Grodnem i następnie wraz z baterią na froncie litewskim. Został mianowany bombardierem rozkazem z dnia 7 X 1920 r. W późniejszym okresie odbywał kilkukrotnie szkolenia, w trakcie których instruktorzy oceniali go na dobrze wyszkolonego, uznając że jest: „Pewny siebie, energiczny, samodzielny”. Wobec dobrych not dziwić może decyzja Ministerstwa Spraw Wojskowych z 1933 r. o przeniesieniu go z 1 Dywizjonu Artylerii Konnej (DAK) do Kadry 7 Dywizjonu Taborów w Poznaniu. Artylerzysta jednak nie zgadzał się ze zmianą przydziału i ponawiał prośby o przywrócenie poprzedniego, co trwało aż do 1936 r. W wojskowym CV podkreślał, iż począwszy od służby ochotniczej w roku 1920 związany był z artylerią. Także w roku 1924, kiedy odbywał służbę poborową, trafił do 1 DAK, a stamtąd został skierowany na Kurs Podchorążych Rezerwy Artylerii Okręgowego Korpusu nr I w Ostrowi Mazowieckiej, który ukończył z lokatą 7/80. W dniu 1 stycznia 1928 r. i został mianowany ppor. rezerwy z lok. nr 2 i ponownym przydziałem do 1 DAK. Za służbę w czasie wojny 1920 r. został odznaczony Krzyżem Walecznych, miał także prawo noszenia medalu Polska Swemu Obrońcy i do odznaczenia Krzyżem Niepodległości. O zżyciu z 1 DAK dowodzi zaangażowanie w organizację kasyna mającego łączyć we współpracy oficerów służby czynnej i rezerwy. W 1936 r. był jego członkiem. Po rzeczowym przedstawieniu tak oczywistych powodów tego dowódcy plutonu i oficera ogniowego artylerii wojskowy Referat 5 zaakceptował podanie w dniu 25 V 1936 r. Mimo przychylnej decyzji Szczęsny Bogdan odbył w sierpniu i wrześniu 5- tygodniowy kurs taborowy dla oficerów rezerwy w 5 Dywizjonie Taborów w Poznaniu, uzyskując bardzo dobre wyniki w służbie, a nawet Państwową Odznakę Sportową (POS). W dokumentacji kursowej, w opisie cech wyróżniających, prócz już wyżej podanych pochwał pojawił się dość zrozumiały rozdźwięk: „Zamknięty w sobie, nie lubi wypowiadać się”. Jak czytamy ten bystry, logiczny, chętnie korzystający z nowych wiadomości i fachowo wyszkolony oficer nie potrafił ukryć swojego żalu z powodu rozdzielenia z jednostką macierzystą, do której był bardzo przywiązany. Ostatecznie otrzymał przydział do 4 DAK i odbył w nim ćwiczenia rezerwy w lipcu 1937 r.

M.R.