W dniu 7 X 2010 r. w siedzibie Muzeum odbyła się prelekcja Jana Engelgarda pt. "Nieznane archiwum Romana Dmowskiego". Wystąpieniu towarzyszyła prezentacja książek: Jana Dobraczyńskiego pt. "Spadające liście" oraz Zbigniewa Pieńkowskiego - (II wydanie) "Wspomnienia". Spotkanie zakończyło się koncertem pt. "Do kraju tego..." w wykonaniu braci Lipskich, którzy zagrali na fortepianie oraz skrzypcach.
Jan Engelgard jest magistrem historii, kierownikiem Działu Historycznego Muzeum Niepodległości w Warszawie, redaktorem naczelnym tygodnika "Myśl Polska" i jego kontynuacji pod nazwą "Nowa Myśl Polska".
Wspomnienia Zbigniewa Pieńkowskiego z Drozdowa, obejmujące lata 1939-1986, to jego autobiografia, ale autobiografia szczególna. Ponad dwie trzecie wspomnień to szczegółowy opis przeżyć jego i części jego rodziny w czasie pięcioletniego zesłania w głąb ZSRR (1941-1946).
Dramatyczne losy tej rodziny miały swój początek już rok wcześniej, w 1940 roku, gdy NKWD aresztowało ojca Zbigniewa. Niemal w tym samym czasie na świat przyszedł jego najmłodszy brat. Ojciec, więziony w Łomży i na Łubiance w Moskwie, otrzymał wyrok ośmiu lat zesłania do Workuty. W 1943 roku udało mu się przedostać do tworzonej przez gen. Andersa Armii Polskiej, z którą przeszedł cały szlak bojowy. Do kraju powrócił w roku 1948.
Od momentu aresztowania ojca Zbigniewa jego rodzina żyła w ciągłym strachu i oczekiwaniu na wywóz na Syberię. W końcu stało się. W nocy z 19 na 20 czerwca 1941 roku do ich domu przyszli Sowieci i kazali im się pakować. Spośród siedmiorga rodzeństwa Zbigniewa, czwórce: Zofii, Józefowi, Barbarze i Tadeuszowi, udało się uciec. Rodzina Pieńkowskich doświadczyła więc jakże charakterystycznego dla Polaków w czasie II wojny światowej tragizmu. Zbigniew, jego matka i trójka rodzeństwa: Maria, Danuta i najmłodszy Sebastian przeszli gehennę w Kazachstanie, a pozostali bracia i siostry zostali sami w okupowanej przez Niemców Polsce.
Dla Polaków wywiezionych z Łomży i okolic cel ich podróży – Kazachstan, był zaskoczeniem, ponieważ spodziewali się wywózki na północ, do Archangielska. Zbigniew Pieńkowski, opisując blisko trzytygodniową podróż, zwraca uwagę na fakt, że mimo bombardowań i zniszczonych torów, ich transport jechał dalej. Następnie przystępuje do szczegółowego opowiadania o kolejnych etapach pobytu jego rodziny w Kazachstanie – Martuk, Dżireń-Kupa, Brusiłowka i Sol-Ileck.
Wielką zaletą opisu tych dramatycznych lat w życiu nastoletniego wtedy Zbigniewa jest przede wszystkim szczegółowy opis egzystencji jego rodziny i innych Polaków. Poznajemy więc ich „mieszkania", pracę, sposoby zdobywania pożywienia i opału, często wbrew normom obowiązującym w cywilizowanych warunkach. Szczególnie tragicznie brzmi porównanie autora z...ptakami. Jemu nie wolno było zbierać kłosów zbóż pozostałych na polach po żniwach, natomiast ptaków nikt nie przepędzał, mogły jeść do woli.
We wspomnieniach Zbigniewa Pieńkowskiego pojawiają się także inne rodziny polskie, z którymi losy rodziny autora były w Kazachstanie w jakiś sposób związane. Byli to: Kruszewscy, Chojnowscy, Kubaszewscy, Rogińscy, Burzyńscy, Bronowiczowie, Ostrowscy, Kalinowscy. Niezwykle ważną rolę we wspomnieniach autora odgrywa opis życia mieszkańców Kazachstanu. Poznajemy ich ubiór, pożywienie, sposoby zwalczania chorób, zwyczaje. Poświęcenie tym zagadnieniom sporej ilości miejsca nie jest przypadkowe. To dzięki obserwacji zachowań tubylców Polakom było łatwiej przystosować się do niezwykle trudnych warunków życia. Warto zwrócić uwagę na jeszcze jeden aspekt. Zbigniew Pieńkowski wyraża się o mieszkańcach Kazachstanu, z nielicznymi wyjątkami, bardzo pozytywnie. Ludzie ci, żyjąc w wielkiej biedzie, wielokrotnie pomagali rodzime Pieńkowskich. Polacy z kolei często uczestniczyli, mimo różnic religijnych, w pogrzebach Kazachów, co było przez nich odbierane bardzo pozytywnie.
Duże wrażenie podczas lektury wspomnień robią opisy stepu w lecie i zimie. Lato to okres zdobywania pożywienia i opału na zimę. Zima z kolei to czas, w którym najważniejsze było przeżycie w ekstremalnie niskich temperaturach. Mimo tego Pieńkowski potrafił bardzo pięknie opisać nieprzyjazny dla ludzi step. Lato – budzącą się po zimie przyrodę, piękną zieleń i prażące słońce bardzo szybko wypalające trawy. Zimę – bezkresną biel, która dzięki świecącemu słońcu może wywołać zachwyt. Szczególnie ujmujący jest opis tulipanów, przepięknie pachnących, ale mniejszych niż u nas, w Polsce.
Bardziej dramatyczny opis stepu spotykamy, gdy autor opowiada o swoich ponad sześćdziesięciokilometrowych pieszych podróżach przez step latem i zimą. Dzięki temu dowiadujemy się, jak niebezpieczny może on być bez względu na porę roku.
Marzec 1946 roku to oczekiwany przez wszystkich od pięciu lat moment powrotu do swego domu, do Polski, i wielka radość – cała rodzina Pieńkowskich przeżyła! Tych, którzy powrócili z Kazachstanu, na dworcu kolejowym w Łomży witała czwórka rodzeństwa, które zdążyło uciec przed deportacją.
Dalsze losy Zbigniewa Pieńkowskiego opisane we wspomnieniach to jego nauka i kariera zawodowa. Tu należy zwrócić uwagę na dwie rzeczy. Pierwsza to fakt, że powrót z Kazachstanu nie do końca oznaczał zamknięcie tego rozdziału w jego życiu. Pisząc podanie o przyjęcie do szkoły budowlanej w Warszawie, nie mógł napisać prawdy o okupacji sowieckiej i zesłaniu. Zdał sobie wtedy sprawę, że nadal musi być bardzo ostrożny. Druga sprawa to swoisty paradoks związany z jego karierą tancerza. W Kazachstanie, mając tylko piętnaście lat, musiał być głową rodziny i robić wszystko, aby przeżyć. Po wojnie, gdy chciał zostać tancerzem w balecie, okazało się, że w wieku dwudziestu dwóch lat jest już za stary, aby móc pobierać nauki w balecie. Jednak tak w Kazachstanie, jak i po wojnie, dzięki wielkiemu samozaparciu osiągnął swoje cele. Jego rodzina przeżyła, a on został jednak tancerzem.
Wspomnienia Zbigniewa Pieńkowskiego stanowią zajmującą lekturę, napisaną bardzo przystępnym dla każdego językiem. Dzięki nim wzbogacamy swoją wiedzę nie tylko o tragicznej historii naszego narodu. Wspaniałe opisy kazachstańskich stepów i życia codziennego mieszkańców to także doskonałe poszerzenie wiedzy o tamtym regionie.
Leszek Taborski- historyk, kustosz Muzeum Północno-Mazowieckiego w Łomży