Roman Dmowski zmarł 2 stycznia 1939 roku w domu państwa Niklewiczów – Mieczysława i Marii z Lutosławskich w Drozdowie koło Łomży.
W 1978 roku p. Niklewiczowa sprzedała dwór z przyległym parkiem Skarbowi Państwa i od 1984 roku znalazło w nim swoją siedzibę Muzeum Przyrody.
Kontakty Romana Dmowskiego z rodziną Lutosławskich sięgają początku wieku, kiedy to profesor filozofii Wincenty Lutosławski ze swoją żoną, Sofityną Perez Eguia y Casanova Lutosławską- poetką hiszpańską- poznał Dmowskiego w domu przyjaciół Zygmunta i Gabrieli Balickich, popularnej pary działaczy narodowych. „ Przyjaźń błysnęła od razu", jak wspomina w swojej książce o Romanie Dmowskim Izabela Lutosławska- Wolikowska, córka Wincentego.
Roman Dmowski wrócił świeżo z Brazylii i znał język portugalski, czym od razu podbił serce p. Sofityny i jej trzech córek - Marii, zwanej z hiszpańska Manitą, Izabeli - Belity i najmłodszej wówczas kilkuletniej Haliny - Hality, która była ulubienicą Pana Romana i miała przywilej mówienia do niego po imieniu. Dla Marii i Izabeli, pomimo niemalże rodzinnych stosunków, pozostał do końca życia Panem Romanem. Krakowski salonik p. Lutosławskich, chociaż zwany „Hiszpanią", był przesiąknięty atmosferą narodową polską. Spotykali się tu, na nieustające rozmowy o Polsce, narodowi działacze polityczni, tacy jak: Dmowski, Popławski, Baliccy, Waligórski, Hłasko, Załuska, Harusewicz, pisarze: Reymont, Kasprowicz, malarze: Wyczółkowski, Fałat, Tetmajer. Bywał tu także Wyspiański. „ Smutny do ostatniego włókienka", jak wspomina Wolikowska, z reguły milczał. Jednak w wydanym w 1903 roku „ Wyzwoleniu" Konrad wypowiada wiele kwestii korespondujących z „ Myślami nowoczesnego Polaka" Dmowskiego, a postacie Mówcy i Samotnika mają wiele z prof. Lutosławskiego.
Drogi życiowe Wincentego Lutosławskiego i Romana Dmowskiego rozeszły się. Przyjaźń z Sofityną i jej córkami okazała się dozgonna. „ Kochał nas jak dzieci, a później z kolei kochał nasze dzieci, które wychowywał jak własne, wyrabiając w nich prostotę, hart, rzetelność, a przede wszystkim odpowiedzialność, pierwszą cechę kształtującą wolę"- napisała we wspomnieniach Izabela Wolikowska z Lutosławskich. R. Dmowski, tłumacząc się poczuciem odpowiedzialności, pochłonięty pracą polityczną, nie założył własnej rodziny.
Gdy Manita wyszła za mąż za Mieczysława Niklewicza, działacza Narodowego, jej rodzina stała się przybraną rodziną Pana Romana. Do nich wrócił po konferencji pokojowej w Paryżu. Tu znajdował ciepło rodzinne i opiekę w chorobie. Do rodzinnego majątku Lutosławskich w Drozdowie przyjechał po raz pierwszy w czerwcu 1911 roku, aby trzymać do chrztu najstarszą córkę Niklewiczów - Krystynę. Pojawił się tu ponownie 8 stycznia 1924 roku na pogrzebie ks. Kazimierza Lutosławskiego, wybitnego działacza narodowego.
18 czerwca 1938 roku p. Maria Niklewiczowa przywiozła schorowanego Dmowskiego do Drozdowa. Z małej Manity stała się przybraną matką Pana Romana. Otoczyła go troskliwą opieką. W jej dworku w Drozdowie odwiedzali Dmowskiego już nie działacze polityczni, lecz lekarze ciała i duszy. Najczęstszym gościem był ks. prałat Piotr Krysiak z Łomży. Bywał tu nawet ks. biskup Stanisław Kostka Łukomski - Ordynariusz Łomżyński, z którym znajomość zawarł Dmowski jeszcze w XIX wieku z założonym przez siebie przy Lidze Narodowej - Sectretum Collegium, tajnym stowarzyszeniu kapłanów. Za zgodą ks. biskupa w saloniku drozdowskim ks. Krysiak odprawiał Msze Św.
Stan zdrowia Dmowskiego gwałtownie załamał się po wieczerzy wigilijnej 1938 roku i po kilku dniach 2 stycznia 1939 roku w nocy nastąpił zgon. Organizacją pogrzebu zajęło się Stronnictwo Narodowe. Uroczysta eksportacja trumny z Drozdowa do katedry łomżyńskiej, a następnie pociągiem do Warszawy i manifestacyjny pogrzeb w Warszawie 7 stycznia jest dokładnie opisany w pośmiertnych wydawnictwach panegirycznych poświęconych Dmowskiemu, a nawet został zarejestrowany na taśmie filmowej.